To zwyczajne popołudnie, gdy wychodzę poprzez drzwi kuchenne na patio, by sprawdzić, co u mojej pasierbicy, Mii, która pływa w basenie. Lecz nie ma jej. Serce zamiera mi w piersi, gdy widzę otwartą tylną bramkę. Byłam kilka metrów dalej. Dlaczego nie