Święta Siostra Faustyna cały czas wstawia się za nami "Czyń, co chcesz, rozdawaj łaski, jak chcesz, komu chcesz i kiedy chcesz" - powiedział Jezus do św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Apostołka Bożego Miłosierdzia hojnie wykorzystuje obietnicę Zbawiciela.
Potwierdzają to dziesiątki tysięcy świadectw, które każdego roku napływają do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Opowiadają o cudach sporych nawróceń, uzdrowieniach duchowych i fizycznych, darach potomstwa, pracy, studiów, łaskach wyjścia z nałogów, pojednania, przebaczenia i tego wszelkiego, czego potrzebują ludzie i o co proszą w modlitwach.
Zachorowałam w 1991 roku. Diagnoza: choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy. Leżałam w szpitalu, ale w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego wróciłam do domu. W niedzielę Miłosierdzia Bożego, choć byłam słaba wybrałam się do kościoła.
Ksiądz proboszcz po Mszy dał wszystkim do ucałowania relikwie św. Siostry Faustyny. Czułam, iż łaska Boga ogarnęła i mnie. Już następnego dniu byłam pełna sił i zdrowia. Od tamtego dnia minął już rok, a ja jestem zupełnie zdrowa.
Fragment modlitwy św. Jana Pawła II: Święta Faustyno, darze Boga dla naszej epoki, darze polskiej ziemi dla całego Kościoła, wyjednaj nam, abyśmy mogli pojąć głębię Bożego Miłosierdzia, pomóż nam, abyśmy osobiście go doświadczyli i świadczyli o nim braciom.
W książce wynajdziesz prawie siedemdziesiąt świadectw cudów, a także modlitwy za wstawiennictwem św. Faustyny. Przeczytaj świadectwo Małgorzaty Maciej - znaczy dar Boga (s. 27-29): "17 stycznia 2008 roku o godzinie 13.35 wielu naszych przyjaciół otrzymało SMS o treści: "Stał się cud, narodził się Maciek.
Wszyscy atrakcyjnie zdrowi. Waży 3,5 kg. Dziękujemy za modlitwę. Nina i Tadeusz". Nim jednak to się stało, przez dziewięć lat modliliśmy się o dziecko. Wydaliśmy dużo pieniędzy na prywatne leczenie niepłodności.
Przeszliśmy wszelkie dozwolone poprzez Kościół zabiegi (bolesne badanie drożności jajowodów, operacyjne leczenie jajników - laparoskopię, wielokrotne hormonalne i niezwykle drogie stymulacje owulacji). Ukończyliśmy szkołę dla rodziców adopcyjnych przy Katowickim Archidiecezjalnym Ośrodku Adopcyjnym.
Wiosną 2006 roku otrzymaliśmy pisemną diagnozę stwierdzającą fakt, że w naszym przypadku wszelkie leczenie nie odniosło skutku i oferuje nam się pobyt w referencyjnym ośrodku leczenia niepłodności, najlepiej w Białymstoku, w celu przeprowadzenia zabiegu in vitro.
Uznaliśmy wtedy, że to koniec naszej walki o dziecko, gdyż metoda in vitro jest sprzeczna z naszymi poglądami. W kwietniu 2007 roku braliśmy udział w sprowadzeniu relikwii św. Faustyny do parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Zabrzu-Biskupicach, w której od lat znajdował się obraz Jezu, ufam Tobie autorstwa Adolfa Hyły.
W maleńkim bocznym pomieszczeniu kościoła powstała kaplica, w której w każdy piątek o godzinie 15 jest odmawiana Koronka do Miłosierdzia Bożego. Tu również rozpoczęto modlitwę o dar macierzyństwa i ojcostwa dla nas.
Jak duże było nasze zdziwienie, gdy 24 maja test ciążowy pokazał dwie kreski. Stał się cud. Nowe życie zaistniało. Niestety, już dwa dni później - 26 maja - znalazłam się w zabrzańskiej klinice ginekologicznej na oddziale patologii ciąży z podejrzeniem martwej ciąży, gdyż w badaniu nie uzyskano echa płodu.
Poinformowano nas, że za tydzień zostanie stworzone kolejne USG i jeśli płód się nie uwidoczni, ciąża zostanie usunięta. Byliśmy przerażeni, opuściliśmy szpital na własne żądanie. Przeżyliśmy najtrudniejsze dwa tygodnie, podczas których prywatnie wykonywaliśmy badanie poziomu hormonu HCG we krwi oraz czekaliśmy na rozwój płodu lub samoistne poronienie.
przez cały ten czas w Biskupicach modlono się w intencji naszego dziecka i owocnego przebiegu ciąży. Po dwóch tygodniach przerażenia zobaczyliśmy w czasie badania USG w Bielsku-Białej bijące serduszko naszego ośmiotygodniowego dziecka.
Płakaliśmy i modliliśmy się przez całą drogę