W roku 2019 zostałem poproszony o przygotowanie rekolekcji dla ludzi związanych z WCCM (The World Community for Christian Meditation) na temat „Chrześcijaństwo otwarte na kontemplację". Zmusiło mnie to do bardziej systematycznej refleksji nad samą kontemplacją i tym, o co w niej chodzi. Po wygłoszeniu rekolekcji postanowiłem nieco zwiększyć moje refleksje, gdyż temat wydaje się niesamowicie ważny. Mam nadzieję, iż przydadzą się one także Czytelnikom.
Zanim jednak zaczniemy omawiać temat, trzeba wpierw omówić pojęcie kontemplacji, by stało się jasne, o jaką otwartość chodzi. Co oznacza słowo kontemplacja?
W Leksykonie duchowości katolickiej czytamy:
Po łacinie contemplatio, od cum – z, równocześnie, razem, wspólnie; templum – określone miejsce, skąd rozciągał się obszar widzenia, pole obserwacji; świątynia; contemplari – czynność uważnego rozpatrywania czegoś przy pomocy zmysłów lub ducha. Odpowiada ono greckiemu theorein – widzieć, patrzeć, przyglądać się, dokonywać przeglądu. W sensie szerszym oznaczało ono: podejmować refleksję, medytować, filozofować, w sensie ścisłym: iść na spektakl, ceremonię religijną (theoria). Pierwotnie w łac. I gr. Słowo „kontemplacja" nie było opatentowane do zakresu sakralnego, ale wyrażało wysiłek intelektualny człowieka podejmowany w celu zgłębienia jakichś aspektów rzeczywistości i zdobycia szerszego poznania, a także doświadczenia przepiękna.
Natomiast w Encyklopedii Katolickiej KUL czytamy:
Kontemplacja (łac. Contemplari przyglądać się, oglądać), forma poznania i trwania wobec poznawanego przedmiotu; w filozofii i psychologii (k. Naturalna) poznawanie prawdy naturalnej na drodze dyskursywnego rozumowania ujmującego syntetycznie przedmiot; w teologii duchowości (ascet.-mist.) prosty ogląd prawdy objawionej w świetle wiary i przy pomocy łaski Bożej, prowadzący przez miłość do głęboko osobowego doświadczenia Boga; niejednokrotnie określana jako modlitwa kontemplacyjna, obejmująca: modlitwę liturg. Kościoła odkrywającego misterium Chrystusa w ciągu roku liturg. I liturgii godzin, modlitwę medytacyjną, i modlitwę mist.; w klasycznym podziale eksponuje się k. Nabytą, oraz k. Wlaną.
Zwracam uwagę na to, że słowo kontemplacja odnosiło się wpierw do widzenia, patrzenia i stąd do poznania czegoś, czego wcześniej nie widzieliśmy i nie poznaliśmy. Pojawia się ona w nas jak swoisty błysk światła poznania, w którym widzimy coś albo pojawia się zrozumienie czegoś nowego. Stąd metaforą kontemplacji jest światło zezwalające widzieć i poznać. Co oznacza „rozpatrywanie czegoś za pomocą zmysłów lub ducha". Dopiero w drugim znaczeniu kontemplacji mówi się o „modlitwie kontemplacyjnej", która oznacza wówczas wysiłek umysłowy i duchowy, żeby uzyskać głębsze poznanie.
Osobiście nazwałbym ten wariant modlitwy modlitwą refleksyjną albo po prostu rozmyślaniem, a nie modlitwą kontemplacyjną. Słowo kontemplacja powinno być zastrzeżone do wglądu w prawdy Boże, które nas w pełni przerastają i nie są do osiągnięcia dzięki naszemu wysiłkowi i co potem nazywa się „kontemplacją naturalną". Z naszej strony musimy jedynie zapewnić określone warunki, by Bóg zechciał nam te prawdy objawić poprzez swoją łaskę i wówczas można mówić o „prostym oglądzie prawdy objawionej w świetle wiary i za pomocą łaski Bożej, prowadzącym przez miłość do głęboko osobowego doświadczenia Boga". Kontemplacja nie jest rodzajem wiedzy „o czymś", ale swoistym doświadczeniem, jest wejściem w przestrzeń spotkania.
Sam nasz wysiłek tego nie jest w stanie nam dać. W kontemplacji stanowczą rolę odgrywa łaska i to nie jako wsparcie naszych naturalnych zdolności, ale jako czysty dar, w którym „widzimy" prawdy, a nawet raczej spotykamy się z Bogiem, który się nam objawia, przez co doświadczamy czegoś, co przerasta nasze naturalne zdolności poznawcze i wyobrażenia. W innym przypadku trudno mówić o prawdziwej kontemplacji i odróżnić ją od fałszywej. Zbyt silna rola czynnika naturalnego, ludzkiego może powodować uzurpację – mniemanie, iż jest to kontemplacja, choć jest to jedynie nasza wizja usztywniona przeżyciami.