Początek XVIII wieku. Wczesną jesienią pewnej pogodnej nocy pastor malutkiego kościoła nad brzegiem Zalewu Szczecińskiego widzi płynącą tajemniczą armadę wyładowanych po brzegi żaglowców.
Trzysta lat później. Pracownicy niewiele znaczącej specjalistycznej firmy budowlanej Dark-Bud, prowadzący wykopy na pewnej prestiżowej budowie, odkrywają wrak galeonu. Wszyscy obawiają się problemów, ze wstrzymaniem budowy włącznie, które spowoduje to znalezisko. Postanawiają zatem zataić sprawę przed nadzorem budowlanym i konserwatorem zabytków. Decydującym motywem są jednak odkryte w szczątkach okrętu kufry.
Rok później. Na forach internetowych, a w końcu w całym Szczecinie rozchodzi się plotka o odnalezionych gdzieś na budowie szczątkach drewnianej starożytnej świątyni. Pogłoskami zaczynają się interesować media, temat podchwyca także „Dziennik Szczeciński". Dla dwojga jego dziennikarzy, Pauliny Weber i Piotra Bahryńskiego, pracujących właśnie nad cyklem artykułów o szczecińskich katastrofach budowlanych, który ściąga na ich głowy same kłopoty, temat starożytnej świątyni wydaje się wybawieniem z opresji.
Tymczasem w jednej z owianych złą sławą dzielnic miasta, opodal hitlerowskiego bunkra na wzgórzu zwanym Wzgórzem Kupały, zostają znalezione zwłoki wysoko postawionego urzędnika szczecińskiego magistratu…