Major Wacław Krzyżewski z Komendy Wojewódzkiej MO we Wrocławiu ma na koncie sporo rozwiązanych spraw, a wśród nich dwie, które z pozoru były nie do rozwikłania. Pierwsza z nich, „Szkielet bez palców", miała swój początek w 1960 r., w stanowczo upalny lipcowy dzień. W trakcie wybierania gruzu po spalonym przed laty budynku znaleziono szkielet. Początkowo sądzono, iż to ciało z II wojny światowej, lecz badania wykazały, że miał najwyżej kilka lat. Ciekawostką był brak palców u dłoni, które musiały zniknąć już po śmierci ofiary. Poza tym przy ciele nie było nic, co mogłoby naprowadzić milicjantów na jakikolwiek trop.
„Diabeł przychodzi nocą" opowiada o dziejach „wampira Wrocławia", który miał na koncie włamania i morderstwa. Ofiarami byli trzej mężczyźni i – co najdziwniejsze – pies. Wszystkich zastrzelono z tej samej broni o kalibrze 6,35. Trzech zabójstw dokonano na ulicy. Najmocniej zagadkowe było trzecie – inżynier Władysław W. Został zastrzelony w oknie własnego mieszkania. Nie udało się odkryć żadnego powiązania pomiędzy ofiarami, przynajmniej do czasu, kiedy major Krzyżewski nie zajął się sprawą.