Oto ilustrowany leksykon dla dzieci, który bawi się znaczeniami figur i słów związanych z teatrem i podsuwa propozycje zajęć funkcjonalnych do wykonania w domu lub w szkole (kukiełki, maski, dekoracje, itp.). Narodził się za kulisami historii. Został przełożony z portugalskiego, ma greckie korzenie, ale czasem przemawia po francusku, oh lá lá. Burzy mury przed publicznością. Jest pełen komedii, dramatów i tragedii. Wychodzi na scenę, kusi oczy do patrzenia, a ręce do klaskania.
Kolejny po Morzu dowcipny zadaniariusz (zadania + abcedariusz) autorów Ricarda Henriquesa i André Letrii.
Partnerami polskiego wydania są: Miejski Teatr Miniatura w Gdańsku, a także magazyn Fika
Wydanie dofinansowano ze środków portugalskich instytucji kultury: Direção-Geral do Livro, dos Arquivos e das Bibliotecas i Camões – Instituto da Cooperação e da Língua, I.P. Ze wstępu książki:
Przedstawienie trwa, a odpowiedzialni za to Grecy bynajmniej nie udają Greków. Bez bicia przyznają się, iż stworzyli sporo słów i pojęć, których używa się do dziś. Weźmy choćby theatron, czyli „miejsce, z którego widać", czy drama, co oznacza „sprawiać, by się stało". Ktoś w jakimś miejscu, kto widzi, jak się staje – oto teatr. Poprosimy o brawa. A nie, zaraz… Jeszcze nie. Teatr to sztuka, która posiada w sobie niemało innych. W teatralnej obsadzie wyszukamy literaturę, muzykę, taniec, malarstwo, architekturę, fotografię, a nawet i kino. W teatrze jest miejsce na tragedię, komedię, dramat, satyrę, farsę i sporo innych rodzajów i gatunków, które rozpierają scenę do granic. Teatr odgrywa się nie tylko na starannie zaprojektowanych scenach, lecz i na dywaniku rozciągniętym na środku pustyni. Fatamorgana to czy nie – teatr jest wyśmienitą metaforą świata, gdyż przedstawia sporo zjawisk niczym za pomocą szkła powiększającego i ujawnia człowiekowi prawdę o nim samym. Cisza na scenie, gesty i symbole mogą być znakami tak samo ważnymi i wieloznacznymi jak padające ze sceny słowa. Teatr istnieje, żeby zaprzątać naszą uwagę, by nas bawić, czasami by nas budzić i żeby dokumentować. Można żeby rzec, iż ma tylko trzy elementy stałe: aktora, postać i widza. Czyżby więc cała reszta była dowolna? Wiek XX zszedł już z afisza, był Brecht i było mnóstwo kryzysów tożsamości, więc niczego nie można brać za pewnik. A może jednak trzeba? Wszak teatr to przedziwna chemia, która wytwarza się gdzieś między tym, który tworzy, i tym, który obserwuje.