Wreszcie nadeszła zima. Wszechobecna zieleń zamieniła się w biel. To ulubiony czas Edka, bo wtedy może zjeżdżać na swych superanckich sankach. Edek wychodzi na dwór pozjeżdżać z górki. Z zazdrością stwierdza, że inne dzieci posiadają fajniejsze sanki.
Przy nich jego wydają się nudne i powolne. Edek postanawia wrócić do domu i zbudować świeże - najkorzystniejsze, najładniejsze i najszybsze sanki! Zamyka się w warsztacie i formuje, wytwarza, stwarza… lecz wciąż nie jest wystarczająco zadowolony z efektów.
A kiedy jest zajęty pracą, inne dzieci bawią się wesoło na dworze. Co rusz zapraszają Edka do zabawy, ale on tak nad wyraz chce być najlepszy, tak wyjątkowo pochłonięty jest rywalizacją, w której tylko on bierze udział, iż nie zwraca na nic uwagi.
Tymczasem słońce świeci coraz dłużej, wiatr rzadziej wieje i na dworze robi się jakby cieplej. Gdy wreszcie Edek ukończył sanki, z których jest bardzo dumny, wychodzi ze swojego warsztatu i… ze zdziwieniem odkrywa, iż biel zniknęła, a wokół znów rozkwita zieleń!
Dzieci już przesiadły się z sanek na rowery i cieszą się wiosenną aurą. Szczególnie tęskniły za Edkiem i znów zapraszają go do zabawy. Tym razem Edek przyłącza się do kolegów. Przerabia swoje supersanki na pojazd kołowy i śmiejąc się w głos, zjeżdża razem z innymi dziećmi z górki.
Opowieść dla najmłodszych czytelników, która porusza temat bycia najkorzystniejszym za wszelką cenę, udziału w bezsensownym - brzydko mówiąc - „wyścigu szczurów" oraz o tym, jak się radować z każdej niewiele znaczącej rzeczy Powyższy opis pochodzi od wydawcy.