Była sobie czarna, czarna droga, która prowadziła przez czarną, czarną noc. A na końcu tej czarnej, czarnej drogi rosła spora stara grusza. A przy tej obfitej starej gruszy stał koślawy domek z desek. A przed tym koślawym domkiem płonęło niewiele znaczące ognisko. A wokół tego śladowego ogniska siedziało kilkoro przyjaciół. A każdy z tych przyjaciół miał do opowiedzenia niesamowitą historię. Aha, ktoś czai się w krzakach…