niewątpliwie nie raz pękaliście ze śmiechu, kiedy wasze dwu - lub trzyletnie pociechy próbowały was nieudolnie oszukać po rozmontowaniu kosztownej zabawki albo, co gorsza, roztrzaskaniu - w celach eksperymentalnych, rzecz jasna - waszego ulubionego kubka.
Widać było jak na rąk, iż co jak co, ale gładko wypowiedziane kłamstwo nieszczególnie im wychodzi. Rodziców nieprzerwanie śmieszą także, z niezmierną powagą czynione, próby zabawy w chowanego, kiedy trzylatek zasłania swoje własne oczy w przekonaniu, że kiedy on nie widzi sam siebie, nie dostrzega go w dodatku całe otoczenie.
Bawiło was zapewne i to, że o sobie samych wasze niewiele znaczące dzieci mówiły wyłącznie w trzeciej osobie, zwłaszcza wtedy, kiedy zapytane, kogo widzą w lustrze (a widziały własną postać), wykrzykiwały, zamiast spodziewanego: "To ja!", iż to Marysia, Antek albo Maja.
Cóż, nieznaczne dzieci nie potrafią przekonująco kłamać, sądzą, iż to, co widzą ich oczy, widzą też wszyscy inni, nie rozpoznają także w lustrach siebie samych. Książka Tomasza Kozłowskiego odpowiada na pytanie, dlaczego tak się dzieje.
A co najważniejsze, jest niezmiernie ciekawą podróżą po meandrach nauk kognitywnych, socjologii i psychologii ewolucyjnej, które do spółki zajmują się głównym poruszanym tu zagadnieniem, od wieków fascynującym ludzi - naszą samoświadomością.
Z recenzji prof. Tomasza Szlendaka...