Zdaję sobie sprawę, iż sięgnie po tę książkę mnóstwo osób, których życie nie wygląda różowo. Także to życie sakramentalne, małżeńskie. Żyjąc w katolickim małżeństwie, nieraz mamy możliwość przekonać się aż nadto wyraźnie, iż sakrament wcale nie gwarantuje życia bezproblemowego i lekkiego.
Nie, on jest gwarancją czegoś o mnóstwo, sporo cenniejszego: iż we wszystkim, cokolwiek nas spotyka, jest obecny żywy Bóg, Jezus Chrystus. Bóg za każdym razem daje nam jakąś trudność, a my nie za każdym razem rozumiemy, dlaczego.
Mimo to powinniśmy wierzyć, że trudności mają sens, one są darem i łaską, jak wszystko, cokolwiek dostajemy – bo poprzez trudności mamy wzrastać do świętości. Zauważmy, na czym polega stanowcza różnica między rozwodem a separacją: rozwód otwiera drogę, przynajmniej cywilnoprawną, do zawarcia następnego małżeństwa – czyli do legalnego względem prawa cudzołóstwa do końca życia.
Jeżeli ja, mąż, jestem odpowiedzialny za zbawienie żony, to nie powinienem jej upraszczać cudzołóstwa, wręcz przeciwnie, powinienem robić wszystko, by jej to utrudnić, bo na moim sumieniu leży jej zbawienie.
I odwrotnie. Zgoda na rozwód spowoduje, iż druga strona może wejść w cudzołożny związek w majestacie prawa cywilnego, legalnie, a przecież cudzołoży i być może do końca życia będzie cudzołożyć. A gdzie moja troska o jej zbawienie? Więc nigdy nie doradzałem nikomu rozwodu i mam zamiar tak wytrwać do końca życia.