„Raj jest tutaj, na naszej ziemi! Z nami jest wielki prorok szanowny przewodniczący Mao” – pisali chińscy dziennikarze. On sam, przewodniczący Mao, wierzył, że jest Nadczłowiekiem. Jak filozof Lao-cy, ojciec taoizmu, który dzięki swym receptom na życie zgodne z rytmami natury przeżył podobno w korzystnym zdrowiu 200 lat. Nie dziwnego, że od dwóch tysięcy lat Chińczycy uważają go za boga, wcielenie wiecznego Tao i zbawcę ludzkości. Lao-cy, podobnie jak żyjący w jego czasach Konfucjusz, był surowym moralistą, dążącym do doskonałości. Pisał, iż „brak oczekiwań prowadzi do ciszy, a wówczas na świecie nastanie ład i porządek”. Zalecał ascezę, umiar seksualny, korzystną dietę. Jego następcy jednak niejednokrotnie dość dziwacznie przekręcali naukę mistrza. Głosili, iż łóżkowe zabawy męsko-damskie są najlepszym sposobem na długowieczność, bo mieszają się wtedy ze sobą miłosne płyny partnerów.
Doszło do tego, iż w roku 1950 Komunistyczna Partia Chin musiała potępić „lubieżnych przywódców, którzy organizowali wśród adeptek konkursy piękności i zmuszali je do seksualnego wyuzdania w pogoni za zdrowiem i długim życiem”. Chińczycy oczywiście wiedzieli, kogo naśladują owi „lubieżni przywódcy”! pokaźnie szli w ślady dawnych mistrzów taoizmu, mędrców, którzy zyskali nieprzemijalność.
Dyktator Chin, towarzysz Mao Zedong (wedle dawnej pisowni: Mao Tse-tung), głosował za ateistyczną i bezkompromisową uchwałą, ale uważał, iż ogólne reguły życia społecznego jego akurat nie dotyczą. Był „geniuszem dziejów”, ziemskim następcą legendarnego Żółtego Cesarza Huang Hi, ojca państwa chińskiego, który utrzymywał harem złożony z 1200 kobiet. Radosny seks od wieczora aż do rana – i od rana do wieczora – pozwolił ponoć cesarzowi przeżyć w prawidłowym zdrowiu 111 lat. Tu, na ziemi! Umiejętne miksowanie „płynów męskich i kobiecych”, zgodne z zasadami religii tao, zapewniło cesarzowi nieprzemijalność. Wstąpił do nieba na grzbiecie smoka.
Towarzysz Mao Zedong od najmłodszych lat był pod wpływem starej chińskiej filozofii taoistycznej. Przy jej pomocy interpretował nawet idee Karola Marksa, o czym świadczy nawet sławny esej O przeciwieństwach. Nad wyraz interesowały go jeszcze praktyki seksualne dawnych sekt taoistów, którzy – podobnie jak Żółty Cesarz – uważali, że liczne stosunki seksualne sprzyjają zdrowiu i długowieczności jednocześnie mężczyzn, jak i kobiet. Opracowali specjalne techniki miłosne (lubiane dziś także w Europie dzięki licznym poradnikom „tao sypialni”), uzupełniane ćwiczeniami oddechu oraz mocą magicznych ziół. Przywódca komunistycznych Chin w dojrzałym wieku studiował te dawne mądrości i – ku zgorszeniu wielu towarzyszy – stosował w praktyce. Jego sypialnia za każdym razem była tak samo pełna jak jego stół. Może nawet pełniejsza, bo w czasach znacznego głodu po „wielkim skoku” wódz solidaryzował się z narodem i odżywiał skromnie, natomiast nigdy nie oszczędzał pięknych kobiet. Te zresztą były zaszczycone kontaktami z wielkim Mao i chwaliły się publicznie nawet chorobami wenerycznymi, które zawdzięczały przewodniczącemu.