Manningtree to malutka mieścina w hrabstwie Essex. Strawiona wojną domową siedemnastowieczna Anglia zebrała plon w postaci mężczyzn. Zostało jedynie kilku niedobitków.
Rebecca West zakochuje się w młodym urzędniku Johnie Edesie. Ma dosyć biedy i tego miejsca, chce się wyrwać w świat. Jej matka, znana jako Beldam West (Belle – podobno kiedyś była atrakcyjna i Damned – przeklęta), nie ma najlepszego zdania o wybranku swojej córki. Właściwie to nie ma dobrego zdania o mężczyznach tak w ogóle. Lubi się napić i wtedy najchętniej wyraża swoje opinie.
W miasteczku pojawia się duchowny, Matthew Hopkins, znany jako pogromca czarownic. Jakiś pijak widzi ciemne kształty w rogu izby, bydło zapada na chorobę, a chłopak sąsiadów dostaje manii – to dla niego wystarczające dowody na obecność mocy zła. Hopkins mieści swoich popleczników. Inkwizytorzy zaczynają działać, a fanatyzm wchodzi w krew niezwykle łatwo. W mieście zaczynają się egzekucje.
Wśród oskarżonych jest oczywiście Beldam. Jej postać symbolizuje wolność wyrażania swych racji, z kolei Rebecca od początku budzi niezdrowe zainteresowanie Hopkinsa.
Według szacunków historycznych Hopkins doprowadził do skazania i śmierci choćby kilkaset kobiet, które oskarżył o kontakt z diabłem. A.K. Baklemore idealnie opowiada tę mroczną, inspirowaną faktami historię – urzeka czytelników trochę baśniowym, trochę budzącym grozę nastrojem.