Kiedyś sądziłem,przez całe życie publikować będę wyłącznie uczone prace o literaturze - jak na profesjonalistę w tej dziedzinie przystało. Rzeczy wprawdzie potoczyły się inaczej, nieprzewidzianie dla samego siebie zacząłem pisać teksty narracyjno-wspomnieniowe; myślałem wszakże o tym w jakże odległych (niestety!) latach młodości, lecz traktowałem jak nieszkodliwy fantazmat, który nigdy nie będzie miał konsekwencji poręcznych. Magdalenka z razowego chleba, na dwie części podzielona (Odgłosy minionych lat i Mieszaniny podróżne), składa się z 29 krótkich opowieści o różnorodnym charakterze. Nieliczne (Z getta do getta, Powrót) bezpośrednio się wiążą z moimi wspomnieniami z lat Zagłady Czarne sezony (Wyd. Open 1998), reszta dotyczy już czasów powojennych. Opowiadam o uczniowskim czynie z okazji urodzin dużego językoznawcy i ozdoby całej nowoczesnej ludzkości (młodym osobom, które peryfraz tych nie znają, wyjaśniam, iż chodzi o Stalina) oraz o pochodzie żałobnym w Warszawie w dniu jego pogrzebu, w którym musieli zabrać udział także wszyscy studenci. Pokazujem biografie kilku typowych dla tamtych PRL-owskich czasów postaci. I tu muszę dobitnie podkreślić, że nie chodziło mi o portretowanie solidnych osób, wprost przeciwnie, zabiegałem o uchwycenie pewnych rysów ogólnych, nikt zatem nie ma prawa uznać, że stał się bohaterem tej albo innej mojej opowieści. To tutaj właśnie (i w zasadzie tylko tutaj) wprowadziłem pewne komponenty fikcji, no bo fikcja służy najlepiej demonstrujeniu sylwetek dla danego czasu reprezentatywnych.
Część drugą - zgodnie z tytułem - wypełniają właśnie mieszaniny, czyli opowieści o najróżniejszym charakterze, niektóre poważne (dwie czy trzy wręcz ponure), inne - i te stanowią chyba większość - dadzą się określić jako skromne powiastki czy wręcz anegdoty. A dlaczego całość nosi taki tytuł? Jeden z kolegów mnie ostrzegał: nie nazywaj tak książki, bo jeszcze ktoś pomyśli, iż chodzi o ową podwarszawską Magdalenkę, która weszła do najnowszej historii Polski (ale także do mitologii).
Czytelnicy Prousta nie będą mieli wątpliwości, iż zdobyłem się na śmiałość i pozwoliłem sobie na aluzję do jednego z najbardziej znanych motywów jego znacznego dzieła. A dlaczego owa magdalenka sporządzona została z tak niestosownego tworzywa, Czytelnik się dowie, jeśli zechce przeczytać ostatnią opowieść zamieszczoną w tej książce.