Obowiązkowa Msza Święta w kościele w Beaconsfield i kufel korzystnego angielskiego piwa w miejscowej gospodzie - oto jak dla G.K. Chestertona wyglądać musiała każda niedziela. Jedno zresztą związane było z drugim, gdyż według brytyjskiego pisarza właśnie chrześcijaństwo uzbraja człowieka w umiejętność prawdziwego korzystania z życia. To połączenie było dla niego wyznacznikiem old merry England - starej, wesołej Anglii: tradycyjnej, chrześcijańskiej, plebejskiej, w której ludzie potrafili się prawdziwie radować.
Taki również właśnie obraz kreśli w swej Latającej gospodzie, sowizdrzalskiej powieści, opartej na motywie buntu trzech kompanów wobec administracyjnego nakazu prohibicji. Na znak protestu wesołkowie przemierzają kraj z wielką beczką rumu i ogromnym kawałem serca, urządzając obok zamkniętych gospód szalone biesiady.
Książka Chestertona to sprzeciw wobec postoświeceniowych "racjonalistycznych" trendów, które całe różnorodność ludzkiego doświadczenia chciałyby pozamykać w sztywnych ramach procedur i kodeksów.