Książka opowiada o dwóch latach życia w najważniejszej na świecie szkole biznesu, określanej przez jej adeptów jako „kuźnia kapitalizmu”. Dziennikarz Phillip Delves Broughton – narrator – postanawia porzucić dotychczasową karierę dziennikarza newsowego, poszerzyć swoje horyzonty i zyskać wiedzę o funkcjonowaniu biznesu. Przyjeżdża na studia MBA do Harvard Business School, gdzie codziennie od rana do nocy rozwiązuje nieprzystępne case studies z zakresu finansów, rachunkowości, marketingu, itd. Prędko spostrzega jednak, że to co jest na Harvardzie najważniejsze, niekoniecznie dzieje się w lekcyjnych salach. Brougton zanurza się głęboko w relacje z innymi studentami, żeby w pełni chłonąć atmosferę miejsca, z którego najlepiej na świecie widać kapitalizm. Co odkrywa?
„Najważniejsze, co oprócz wiedzy zostaje w człowieku po Harvard Business School, to szacunek dla poglądów innych i wiara we własne możliwości. Autor książki wielokrotnie zwraca uwagę, jak cenna jest możliwość studiowania z ludźmi pochodzącymi z różnych krajów i środowisk, reprezentującymi różnorodne zawody. Mnogość Harvardu jest jego siłą – gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, to nie moglibyśmy się od siebie wzajemnie uczyć”.
Fragment przedmowy Andrzeja Klesyka, prezesa zarządu PZU SA