Białoszewski swoim niezwykłym, obróconym na lewą stronę językiem opowiada o tym, co tak wyjątkowo zwykłe. To, co namacalne, w wierszach poety pozostaje tym samym, choć jest cięższe o opisujące je słowo. Odbijająca się w poezji rzeczywistość na nowo się staje, na nowo rozpoczyna w pełni być - a wszystko, co zdaje się tak zwyczajne, iż prawie niezauważalne, znów robi się znaczne.
Lektura wierszy Białoszewskiego to, niezależnie od kalendarza, wejście w popularny "mironowy wtorek". Przekroczenie progu jego mieszkania i "rozsiąście się" na wciśniętej pod okno, drobnej wersalce ("Tu leży poeta Miron.
Boże, daj mu większe wyro"). Te wiersze to wspólna podróż windą. To nabita na klamkę kartka z dopiskiem "wejdź i jak chcesz, to sobie to weź".