Franciszek Olejniczak wrócił. Lecz jego powrotowi nie towarzyszą trąby anielskie, lecz raczej stukot sprzętów z pobliskiej fabryki. A warto było czekać! Bo niedużo kto umie tak skonsolidować swojskość z ciemnością, humor z bojaźnią i drżeniem.
Słyszymy w tych frazach barbarzyńskie echo, ale...