Swój kolejny tom poetka otwiera manifestem, wyrażając pragnienie objęcia całego świata i zagarnięcia całej siebie w księgę. Trudno nie zobaczyć w inicjalnym wierszu programowego maksymalizmu nawiązującego do idei Juliana Przybosia, nazwanej „zamachem na wszystkość". To oczywiście utopia, do której w różnorodnym stopniu zaznaczają dystans następne utwory – z konieczności zawężone tematycznie i skupione na konkrecie, poprzez który przeziera ambicja niemożliwego uniwersalizmu, w trakcie gdy wiersz zagląda w różne obszary i zakamarki bliższej i dalszej rzeczywistości. Współuczestniczymy w uważnej obserwacji otoczenia, w której najważniejsze wydają się zbliżenia na szczegół; widzimy – by rzec za Szymborską „świat ze wszelkich stron świata". Wielostronna próba ogarnięcia wszelkiego w oglądzie panoramicznym staje się zarazem dyskretnie implikowanym, zwielokrotnionym autoportretem.. Z posłowia Piotra Michałowskiego Powyższy opis pochodzi od wydawcy.