'Wyszukane opowieści o tryumfie nad złem, zawsze upostaciowionym jako ten czy inny gad (ten czy inny lud – dopowiedziałby zapewne Eliot Weinberger) i mordowanym szlachetnie przed dzielnego męża, wypełniające eposy rycerskie i żywoty świętych, zostają tu wchłonięte i przechwycone – jakby serce autorki biło po przeciwnej stronie.
Musimy pamiętać, że „Były również inne postacie nadające się na herosów / bez skazy", nawet kotka w połogu, wołający o pomoc czy umierająca suczka Lu. To one i sama bohaterka, nieprzerwanie stająca się czymś innym, jakby programowo z sobą niespójna, wychodzą z tej herstorii zwycięsko, o ile w ogóle o zwycięstwo tu idzie.
Wydaje się, że nie, iż pokonanie zła i pokonanie śmierci to dwa typy tego samego eposu, wiecznego i uniwersalnego, który zostaje w poemacie rozłożony na komponenty pierwsze, rozbrojony do gołego ciała, do bijącego serca i pulsującego pęcherzyka płucnego.
Co mamy w zamian? Chyba kosmiczną perspektywę (s)towarzyszenia, nieustającej troski, nieoglądającej się na przyszłość i zastępującej tym samym wszystkie teleologiczne narracje o ostatecznym zwycięstwie.' Jakub Skurtys Powyższy opis pochodzi od wydawcy.