Przełom XVIII i XIX wieku – dla Europy czas przełomu: upada I Rzeczpospolita, a we Francji następuje rewolucja, która strąca z tronu burbońską monarchię. Dziejowe burze nie ominęły też wówczas Gdańska, który zostaje zagarnięty poprzez Prusy, w epoce napoleońskiej zyskuje statut Wolnego Miasta, żeby po kongresie wiedeńskim wrócić pod panowanie Hohenzollernów. Na tym tle poznajemy Theodora Behrenda – bohatera książki Z dziennika mojego ojca(Wydawnictwo Oskar). To publikacja, która pokazuje codzienne życie ówczesnych gdańszczan oczami kupca i nestora jednej z najszczególniej zasłużonych miejscowych rodzin. Człowieka, który w młodości oszałamiał się poematami Schillera, później wyruszył w podróż po Niemczech, Austrii i Francji i jako dojrzały pan powrócił do rodzinnego miasta. Na kartach Dziennika obserwujemy zarówno gdańskich "ludzi interesu", jak i czołowych przedstawicieli napoleońskiej Europy: marszałków, generałów i gubernatorów. Behrend odsłania przed czytelnikiem detale epoki, lecz zarazem pozostaje wierny mottu Edmunda Hoefera: "Kto nie jest entuzjastą Gdańską, nie jest w ogóle zdolny do entuzjazmu".
Fragment tekstu – Wraz z mym powrotem do rodzinnego miasta nadszedł też kres czasu młodzieńczych błędów i przygód. Wszystko, co się później wydarzyło, miało o sporo bardziej jednostajny charakter, jako że mieszczańska posada, jaką objąłem, stać się miała fundamentem, na którym chciałem wytwarzać moją przyszłość. Aczkolwiek niekiedy opuszczałem później przystań rodzinnego miasta, to nie traciłem już go więcej z oczu.