Dość dawno temu, w czasach braterstwa ludów ze Związkiem Radzieckim na czele, pewien ortodoksyjny krytyk literacki, dowiedziawszy się, że moja mama jest de domo Majewska, oznajmił tonem człowieka wyżej ustawionego: "Jeżeli ona jest z tych Majewskich, to popełniła mezalians, wychodząc za jakiegoś Drozdowskiego".
Był albowiem niesłusznie przekonany (jak przed nim Zygmunt Krasiński), ze matka Mickiewicza pochodziła z tych Majewskich, czyli z przechrztów Majufesów, zaliczanych przezeń do "rasy stokroć starszej niż Porta Romana", jak to poetycznie ujął poeta Antoni Słonimski, a więc o niebo wyżej od pospolitych Majewskich.
Kiedy zaś trafił kiedy indziej na informację, że o otrucie Mickiewicza w Stambule posądzono doktora Drozdowskiego (też z Litwy rodem!), choć ten wypisał tylko akt zgonu wieszcza - dodał: "ciekawa miszkulancja…" fragment książki Powyższy opis pochodzi od wydawcy.