CZWARTA CZĘŚĆ TRYLOGII W PIĘCIU CZĘŚCIACH
Wymęczony nadmiarem wrażeń, ale niezniszczalny Artur Dent, który właśnie wrócił autostopem zza Mgławicy Konia na Ziemię, poznaje Fenny. Choć w zasadzie nie poznaje, ale tylko trochę na nią patrzy, bowiem dziewczyna, siedząca na tylnej kanapie saaba, którym Artur zabrał się autostopem, jest nieprzytomna za sprawą leków uspokajających. Są konieczne, bo niestety – jak mówi jej brat – sfiksowała gdzieś w kawiarni w Rickmansworth: „Podobno wstała, spokojnie oświadczyła, że doznała unikatowego objawienia czy coś w tym stylu, lekko się zachwiała, rozejrzała błędnym wzrokiem i z krzykiem padła twarzą na leżący na stole sandwicz z jajkiem. Od tej pory dręczą ją okropne majaki, iż żyje w realnym świecie, halucynuje o sporych żółtych statkach kosmicznych, nie pomaga szpital za szpitalem". Artur wie jednak swoje: szerokie żółte statki to Vogoni – przecież przed ośmiu laty sam był świadkiem, jak niszczą Ziemię, by w jej miejscu zbudować międzygalaktyczną obwodnicę… Niestety, Artur musi wysiąść i F. Odjeżdża z bratem w deszcz. Czy spotkają się ponownie? Tak, spotkają i będą robić razem nad wyraz miłe rzeczy...