Co posiadają wspólnego zrzędliwy starzec z drewnianą nogą (który jest tylko zwykłym katem), niezbyt potężnej budowy chłopak (który do wszystkich przygód ma dość ambiwalentny stosunek) oraz pewna pyskata dziewczyna (która posiada, co prawda, znamię w profilu śnieżynki, lecz absolutnie nie jest ściganą przez wszystkich, by ją spalić na stosie i utopić, boginką zimy Marzanną)? Otóż ta trójka nie ma ze sobą absolutnie nic wspólnego.
Kto jednak słyszał o tym, żeby Rodzanice tak przędły nić życia, żeby komukolwiek cokolwiek ułatwić? Zamir, Strzebor i Mora muszą dopasować siły we wspólnej sprawie, choć tak naprawdę nie znają choćby celu swej wędrówki, a za wskazówkę posiadają jedynie niezbyt zrozumiałą przepowiednię wołchwa.
Ze świątyni w grodzisku wykradziona zostaje tarcza powierzona mieszkańcom przez Jarowita, znanego ze pokaźnego (i dość krwawego) temperamentu boga wojny i wiosny. A zbliża się wiosenna równonoc, zostało więc dosłownie kilka dni na odzyskanie zguby i zażegnanie niebezpieczeństwa.
Jakby tego było niewiele, odnalezione zostaje ciało kobiety. Najwyraźniej została zamordowana. Początkuje się poszukiwanie związku jej śmierci z nagłym wyjazdem i dziwną obietnicą, której złożenie wymogła na mężu.
W lesie znajduje się odmieniec - chromy chłopiec. Czy to on zmieni losy grodziska? A może nawet całego Królestwa? Jeszcze tego nie wiesz, ale to ty zdecydujesz, oczywiście na tyle, na ile bohaterowie ci pozwolą!
Tylko uważaj, bo w bezkresnym lesie czai się Leszy. No i jeszcze banda stolemów, lecz kto żeby się przejmował olbrzymami cztery razy większymi od człowieka. Tak czy inaczej, wiadomo jedno - topór wszystko zakończy.
'świetna autorka kryminałów tym razem pokazuje nam fantasy - i to w stylu starosłowiańskim. Jednak choćby w takiej scenerii mamy klasyczne kryminalne zagadki: znalezione w dziwnym miejscu zwłoki, kradzież cennego artefaktu, licznych podejrzanych i niespodziewane rozwiązanie.
Do tego polityczne intrygi, interwencje istot magicznych najróżniejszych klas i rozmaitej mocy (niekoniecznie sprawne), walki, miłość... I nie każdy jest tym, kim się wydaje. Do tego potoczysty, wciągający język i konstrukcja będąca gawędziarską formą hipertekstu.
Polecam.' Piotr W. Cholewa