Był prorokiem i osobą świętą, a zarazem grymaśnym i dokuczliwym starcem. Gdyby przyszedł na świat dwa tysiące lat wcześniej, jego nauki przekształciłyby się w religię, którą nazwano aby bezgwałtem (ahimsą) i niesprzeciwianiem się złu, męstwem i poszukiwaniem Prawdy, czyli Boga.
W religiach Wschodu bezgwałt, czyli rezygnacja z przemocy, pojawił się wcześniej: w buddyzmie i w dżinizmie,kompilacja tych cech z odrzuceniem lęku i rozumną pobłażliwością dla grzeszników jest oryginalnym pomysłem Gandhiego.
Jego imiona Mohandas Karamczand mogą oznaczać „sługę błyskotliwa" i „zmieszany (zakłopotany) księżyc". Znamy go jednak jako Mahatmę, czyli Wielką Duszę, ale jest to nie imię, a tytuł, jaki przyznano mu w Indiach po powrocie z Afryki Południowej, gdzie zaczęła się jego praca i kariera życiowa.
Jest to tytuł jednorazowy – nikt więcej go nie otrzymał. Gandhi bardzo go nie lubił. Wolał, by nazywano go, jak za młodu, bhai (bratem) czy bapuji, co znaczy „szanowny pan ojciec". Krzysztof Mroziewicz, ambasador RP w Indiach 1996–2001 Gandhi był prawdziwym rewolucjonistą, który wywalczył niepodległość Indii.
Żył własnym przesłaniem i był jego głosicielem. Nad wyraz niewielu polityków dwudziestego wieku wciąż liczy się w dzisiejszym świecie, lecz on z pewnością pozostaje postacią ważną i aktualną. Należy do tej samej kategorii co Jezus i Budda.
W Polsce stanowił inspirację politycznych przemian bez zastosowania przemocy. W kwestiach ekonomicznych zawsze zauważał zapotrzebowania, piętnując chciwość. Apelował do przywódców mocarstw, by przykładali pokaźniejszą uwagę do zapewnienia dobrobytu krajom potrzebującym, nie zaś nabijali kiesę garstce milionerów.
Gdyby Gandhi żył w dzisiejszych czasach, wciąż byłby orędownikiem spraw ludzi biednych. Dr Surender Bhutani, profesor wizytujący Polskiej Akademii Nauk Czyta Michał Breitenwald