Osoba spontaniczna, zwłaszcza po obejrzeniu filmu Dziennik Bridget Jones, głównie kojarzy się pozytywnie. Niespodziewane pomysły, ruch, życie chwilą…
Sama radość! lecz czy spontaniczność oznacza bałagan? Wręcz przeciwnie, to właśnie zaniedbane sprawy uniemożliwiają pełne cieszenie się życiem, przypominając o sobie w najmniej adekwatnej chwili. Z czasem odkrywamy, że aby móc beztrosko zrealizować własne zachcianki czy cudze atrakcyjne propozycje — trzeba zwykłym, codziennym sprawom jako taki bieg, raz na jakiś czas, nadać; w przeciwnym wypadku będą one zawsze „pilne i ważne”, bo właśnie niezałatwione.
oglądając liczne poradniki traktujące o organizacji czasu, można odnieść wrażenie,przeważnie skierowane są one do osób na kierowniczych stanowiskach, które mogą sobie pozwolić na rozporządzanie czasem i pracą nie tylko własną, ale i podwładnych.
Zlecanie zadań, ustalanie priorytetów, zamykanie się na godzinę w gabinecie to nieraz powtarzające się rady, wydajne, jednak mogą je wykorzystać tylko pracownicy od pewnego szczebla hierarchii wzwyż. Na dodatek, poradniki owe zakładają pokaźne zdyscyplinowanie, motywację i orientację na sukces czytelnika. Ale… czy przysłowiowy „zwykły człowiek” nie zasługuje dodatkowo na odrobinę zrozumienia i uwagi?
To właśnie z myślą o takich osobach — zmęczonych, zaganianych, a może nawet zniechęconych własną niemocą, powstała niniejsza książka. Jest ona przeznaczona dla wszelkich, którzy po prostu chcieliby zniżyć stres i napięcie poprzez wprowadzenie odrobiny porządku w powszedni pośpiech.