Do zabawy słowem i obrazem To jest ciekawa sytuacja, gdy ilustrator zabiera się do pisania tekstów i tworzenia książek autorskich, które stają się dziełami jednolitymi i komplementarnymi. Tak stało się z Robertem Romanowiczem,,naczelnym ilustratorem wydawnictwa Tashka" (jeśli mogę sobie pozwolić na nadanie mu takiego tytułu), spod którego pióra, pędzla, ołówka, klawiatury i Bóg wie, czego jeszcze, powstały ostatnio dwie książki.
Jedną z takich książek są własnie,,Rymowane cyferki". Tutaj artysta wcielił się także w poetę i napisał do każdej cyfry od 1 do 10 po dwa rymowane wersy, które tworzą groteskowy opis tego, co dzieje się na ilustracji.
A dzieje się sporo! Parówki w sputniku, ośmiornica licząca okna w kamienicy, jajka tańczące w wytłaczance przy dźwiękach płynących a gramofonu... A to jeszcze nie wszystko! Trudno się tu nie uśmiechnąć, a jeszcze trudniej...
oprzeć urokowi ilustracji. Robert Romanowicz trafia do niedużego czytelnika humorem, ożywianiem rzeczy, które pozornie życia w sobie nie posiadają (ot, choćby takie słoiki śmiejące się z muchy), ciepłymi kolormi i celowym,,postarzeniem" ilustracji, który to efekt sprawia, iż wydają się one produkowane dawno temu, jakby same w sobie miały bogatą historię i niejedno przeszły.
Albo zostały odnalezione po latach na jakimś zakurzonym strychu. Nadaje im to rys pewnej tajemniczości, zupełnie jakby coś jeszcze mogły przed niebanalnymi świata oczami ukrywać. Kartonowa książeczka będzie nie tylko bodźcem do poznania cyferek przez niewielkie dzieci, ale także zabawą słowem, szczególnie tym rymowanym.
Starsze dzieci, próbujące samodzielnie składać litery, zachęci do trenowania sztuki czytania. Wreszcie będzie okazją do miłego spędzenia czasu z książką (może choćby po raz pierwszy$301), która została precyzyjnie zilustrowana i wydana, z dbałością o estetyczną edukację najmłodszych.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.