Książka Stadion na peryferiach jest nad wyraz niebanalnym przykładem uprawianej w progresywny sposób nauki historycznej. Bez dwóch zdań jest to tekst interdyscyplinarny, i to w prawdziwym tego słowa znaczeniu, sięga bowiem jednocześnie do historii i jej warsztatu, do metod używanych w socjologii czy w antropologii kultury.
Można go dodatkowo zaliczyć do kategorii – niestety tak rzadkiej dotąd w Polsce – badań nad mentalité, co jeszcze bardziej podnosi jego wartość. Podobnie jak dostrzegalne wątki z historii wizualnej, mówionej, historii materialnej i historii przestrzeni.
Nie odważyłbym się napisać, czego tutaj jest więcej. Dlatego całość robi tak pozytywne wrażenie. W skrócie, praca dotyczy zarówno tego, „jak było", jak wyglądał sport w przestrzeni geograficznych i kulturowych peryferii w okresie przeważnie powojennym,również, jak myśleli o nim (myślą) bohaterowie opowieści (aktorzy społeczni) posiadający pamięć o przeszłości.
Jednak podstawowym tematem według mnie jest społeczeństwo niedużych miasteczek i wsi, które niezbyt niejednokrotnie znajduje się w polu zainteresowań historyków, a jeśli już, to traktowane jest jak margines niezbędny do przedstawienia przemian politycznych.
Tutaj mamy do czynienia z wyobrażeniem społeczności jako tematyką prymarnym. Sport wydaje się wręcz pewnym instrumentem do jej pokazania. Uzupełniającą zaletą jest użycie oddolnej perspektywy pozwalającej zobaczyć przeróżne aspekty w zupełnie innym świetle albo po prostu pozwalające za¬rejestrować wątki dotąd niedostępne.
(z recenzji dr. Hab. Mariusza Mazura)