Co robił Wokulski w Paryżu? Pił, niezwykle dużo pił: szampana z Suzinem, mazagran i koniak. Koniak pił Wokulski litrami, kiedy tylko napadały na niego wspomnienia: Warszawy i kobiety, na widok której baraniał, stawał się kastratem, impotentem, durniem, albo prowokatorem.
Po tej kobiecie odbywał Wokulski w Paryżu żałobę. Pokutował po nieponiesionej stracie, bo jej nie chciał. To ona go chciała, ale on tylko o niej marzył. Kiedy mógł ją posiadać, było już za późno. Zresztą wyobraźmy sobie Wokulskiego z Izabelą w łóżku.
Katastrofa! Co jeszcze robił Wokulski w Paryżu? Oddawał się rozpuście. Wokulski w Paryżu stał się cielesny. Nabrał ciała. Został mężczyzną. Co prawda mężczyzną bywał już wcześniej, lecz niechętnie. Obowiązki z Minclową wykonywał jednakowo mechanicznie jak rachunki.
W Paryżu odżył. Na chwilę długą jak wieczność. Ekstatyczne kurewstwo działało na Wokulskiego konkretnie jak szare oczy Izabeli Łęckiej, które pozbawiały go męskości.