w trakcie zamieci w górskiej chatce spotyka się kilka z pozoru niezwiązanych ze sobą osób: starsza kobieta, bezdomny, biznesmen oraz okoliczny bandzior. Wkrótce wszyscy będą już martwi, a miejscowa policja będzie próbowała dociec, co tak naprawdę wydarzyło się w tym ponurym miejscu.
niedługo później znana polska himalaistka Alicja Kandora przybywa do rodzinnego Międzygorza, by poznać okoliczności śmierci swojej matki, Jadwigi. Czy to realne, że popełniła ona samobójstwo? Alicja postanawia na własną rękę odkryć prawdę o śmierci matki. W śledztwie pomaga jej dawny znajomy Albert, nowo poznany GOPR-owiec Figiel, a także dwóch oryginalnych miejscowych, którzy mroczne sekrety Międzygórza znają od podszewki. Nie wszyscy w drobnym górskim miasteczku chcą jednak, aby prawda wyszła na jaw. Alicja musi się zmierzyć nie tylko z tragiczną śmiercią matki, lecz i z własną przeszłością.
Czy górskie szczyty skrywają w sobie coś więcej niżeli tylko piękno, ambicję i poświęcenie?
***
Rozejrzała się dookoła, nie dostrzegła nic poza pustką. Czuła jej dotyk. Czy tak to wygląda? Bezlitosna samotność i powolna agonia. A może to właśnie w tym tkwi ten nieuchwytny mistycyzm, którego nie potrafiła dojrzeć. Może tego pragnie? Czy to jest ten najcenniejszy skarb ukryty w górach? Szczytów można zaliczyć sporo, śmierć tylko jedną.
Usłyszała za plecami huk, który poderwał ją na równe nogi. Poczuła irracjonalny lęk, chciała oddalić się od tego miejsca. Wiatr stoczył się zboczem niczym lawina. Śnieg poderwał się do góry jak kurz wzniecony tupotem kopyt. Jakby pędziły na nią konie. Bała się choćby odwrócić. Zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd. Gdziekolwiek. W biel.
W zamieci zgubiła szlak i dzisiaj błądziła na zboczach Śnieżnika. Szukała jakiegoś punktu odniesienia, lasu. Gdyby nie pochyłość terenu, która wskazywała jej drogę na dół, pewnie kręciłaby się w kółko, bo każdy odcinek trasy wyglądał tak samo. Raziła ją ta wszechobecna jasność, coraz trudniej było skupić się na drodze. Czuła, jak pulsuje jej głowa, a oczy zaczynają łzawić. Miała dość. Poślizgnęła się na płacie śniegu i zjechała na tyłku korzystnych kilka metrów. Nic jej się nie stało, lecz długo nie mogła się podnieść. Nie miała siły, oddychała ciężko. Brakuje jeszcze tylko tego, by się połamała w tych przeklętych górach. Ile czasu wiłaby się tu z bólu, zanim ktoś żeby ją odnalazł? Pewnie długo, od korzystnej godziny nie spotkała nikogo.
[fragment książki]
BIOGRAM
Sebastian Sadlej
Urodzony i zamieszkały w Częstochowie, zakochany w Bieszczadach. Nie jest dziennikarzem, a jedynie grafikiem komputerowym. Zamiast prawa, psychologii czy filozofii studiował zarządzanie i inżynierię jakości. Je mięso, a nawet gluten, uśmiecha się i nie narzeka. Ma tupet: uznał, że pomimo tych wad może pisać książki…
W 2021 roku nakładem Wydawnictwa SQN ukazała się jego debiutancka książka To nie moja wina.