Niewielu może powiedzieć, że przeszli przez ogień przeznaczenia. Ja jestem wyjątkiem. Poparzona emocjonalnie i fizycznie… Mam blizny wzdłuż ramienia i z boku klatki piersiowej. Lekarze uczynili wszystko, co w ich mocy, aby mnie wyleczyć.
Uszkodzoną skórę zastąpili gładką, przeszczepioną z innych części ciała. Ale byli w stanie zrobić tylko tyle. Czasami to, czego nie widać, nie może się zagoić. Tamtej nocy w pożarze straciłam nie tylko fragmenty skóry.
Ogień strawił mój talent, urodę, a co najważniejsze, zniszczył związek z mężczyzną, którego kochałam. Tak, to ja go odepchnęłam, lecz miałam powody. Zrobiłam to, co na moim miejscu uczyniłaby każda kobieta.
Wyrzekłam się wszystkiego, żeby on pewnego dnia mógł znaleźć spokój i szczęście. Dzisiaj trochę wyzdrowiałam, fizycznie i psychicznie, ale wciąż tęsknię do pana, z którego zrezygnowałam. Do dziś patrzy na mnie płonącym wzrokiem, ma w sobie taki żar, iż bije od niego lśnienie.
Boję się światła, płomieni, które mogą pochłonąć mnie całą. Rzecz w tym, że on już nie należy do mnie. Być może czekałam zbyt długo, żeby walczyć o niego, o nas, o naszą wspólną przyszłość. Mogę zrobić tylko jedno.
Pozwolić, aby zdecydował los.